czwartek, 29 listopada 2012

rozdział *14



***

         Taylor przejechał przez bramę, spoglądając ukradkiem w stronę dziewczyny. Nie odzywała się od jakiegoś kwadransa, wbijając paznokcie w wewnętrzną stronę swojej dłoni tak mocno, że widział jej pobielałe kłykcie. Ewidentnie się denerwowała, chociaż tyle razy zapewniał ją, że niepotrzebnie.
-Wszystko w porządku?
Odwróciła się gwałtownie.
-Jesteś powiem, że rodzice wiedzą?
-Znowu zaczynasz? – westchnął.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale.. zaraz sama się przekonasz co rodzice o tym myślą.
Wskazał głową na stojącą w drzwiach uśmiechniętą kobietę, która dreptała w miejscu najwidoczniej marznąc. Wzięła głęboki wdech, potem kolejny i wysiadła.
-Jessie kochanie, tak się cieszę że przyjechałaś – przytuliła ją do siebie, po czym pociągnęła za rękę – chodź bo zimno.
Zostawiły chłopaka samego, co osobiście nie przeszkadzało mu. Cieszył się, że rodzice polubili Jessie, że w pewnym sensie dali to ciepło, którego jej brakowało. Gdy wszedł do domu, kobiety w najlepsze rozmawiały przy filiżance, zapewne herbaty. Prychnął pod nosem, tak by go usłyszały i rzuciwszy ostentacyjnie torby znalazł się obok nich.
-Tak to się zostawia syna – spojrzał na matkę, po czym przeniósł wzrok na dziewczynę – i przyjaciela?
-Kochanie, Jessie jest naszym gościem. Zachowuj się.
-Mamo..
-No właśnie.. zachowuj się – przyjaciółka z ledwością powstrzymywała się przed parsknięciem i gdyby nie obecność jego rodzicielki pewnie by to zrobiła.
Czarnowłosa kobieta odwróciła się do kuchenki, co Taylor od razu wykorzystał, pochylając się nad Jessie. Czuła jego oddech tuż przy uchu.
-Jeszcze kwadrans temu nie byłaś taka odważna, jak tchórzliwy kociak – wyszeptał.
Miała ochotę mu przywalić, wiedział to doskonale, ale jego charakter wręcz walczył ze sobą by nie dogryzać jej na każdym kroku, droczyć się by doprowadzać do czystego szaleństwa, tak jak i ona jego w większości czasu doprowadzała.
Nie czekając na jej odpowiedź, ulotnił się z kuchni w trybie natychmiastowym, zderzając się prawie z ojcem.
-Dobrze, że już jesteście, mogę z wami porozmawiać?
-Ze mną i z Jessie?
Dziewczyna słysząc swoje imię odwróciła się. W progu stał Richard, ubrany z czarne spodnie i niebieski sweter, spod którego wystawał kołnierzyk jasnej koszuli. Widząc go, po raz kolejny stwierdziła, że Tony i Taylor zdecydowanie po nim odziedziczyli oczy i tą wyrazistość twarzy.
-Mam dla was propozycję – ojciec uśmiechnął się tajemniczo do matki i wskazał na gestem dłoni na drzwi jego gabinetu.
-Dla nas?
-Tak synu, dla ciebie i dla Jessie – powtórzył – czy ja niewyraźnie mówię?
-Zaczynam się obawiać.
-Przestań tyle gadać – uśmiechnął się do Taylora.
Weszli do gabinetu i do nozdrzy dostał się zapach drewna i dymu. Dziewczyna rozejrzała się. Ciemne drewniane ściany, kolorem przypominające dojrzałą czereśnię i wielkie, prawie czarne biurko nadawały temu miejscu dostojeństwa. Niewiele brakowało a ukłoniłaby się wchodząc do pomieszczenia. Na dwóch ścianach wisiały projekty w złotych ramach, a przy biurku znajdował się jeden skórzany fotel właściciela i dwa niewielkie po drugiej stronie. Tam też wskazał ojciec. Zajęli posłusznie miejsca, spoglądając na niego jakby zaraz miał wydać na nich jakiś wyrok, jakby mieli zostać skazani. Mężczyzna podszedł do barku, odwracając się do nich.
-Czego się napijecie?
-Zaczyna mnie to przerażać?
-Jessie jestem aż tak straszny? – zaśmiał się pod nosem wyciągając szkocką i trzy szklanki.
-Nie, ale ta cała tajemniczość.
-Bo utrudniacie mi na każdym kroku, najpierw przed drzwiami teraz z wyborem alkoholu.
Usiadł wygodnie na fotelu rozpinając guziki swojej marynarki.
-Przejdźmy do rzeczy – zaczął nalewając alkohol i przesuwając szklanki w stronę siedzącej po przeciwnej stronie biurka, pary – mam dla was propozycję pracy, a w zasadzie stażu.
Taylor uśmiechnął się usadawiając wygodniej w fotelu. Widział delikatne skinienie głowy ojca, czego Jessie nie zauważyła.
-To znaczy?
-Ty wiesz co robimy i jak funkcjonuje firma – przeniósł teraz wzrok na dziewczynę, która nadal się nie odezwała – ale ty Jessie jeszcze nie wiesz. Zapoznałabyś się ze wszystkim na miejscu, widziałem twoje prace i chciałbym żebyś do nas dołączyła. Potrzebuję ludzi. Firma dostała kontrakt na zrobienie osiedla. Ja będę mieć ludzi, wy praktykę. Więc co o tym myślicie?
Jessie spojrzała wreszcie na Taylora, wpatrywał się w nią wyczekująco, stukając palcami o kant fotela. Wyglądał tak jakby propozycja nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, ale czemu ona się dziwiła. Dla niego było to coś naturalnego, a dla niej szansa na lepszą przyszłość.
-Chciałabyś?
-Czy bym chciała? – uśmiechnęła się do przyjaciela, po czym odwróciła się w stronę mężczyzny – kiedy zaczynamy?
-Myślę, że o tym porozmawiamy po świętach. Bardzo się cieszę, że do nas dołączysz, a teraz kochani chodźmy już bo mama zaraz sama zacznie wszystko przygotowywać.


***

Wcisnęła się głębiej w ciepły koc, który przyniosła dla niej Lora, wpatrując się jak urzeczona w wielką tarczę księżyca. Co jakiś czas jakaś chmura na krótką chwilę przysłaniała go, zagarniając jego światło i po chwili znikała w ciemności. Sięgnęła dłonią po stojący na stoliku kubek czekolady z kilkoma piankami. Usłyszała za sobą skrzypienie na śniegu i odwróciła głowę. Taylor niósł kolejne koce w jednej ręce i kubek z drugiej, próbując nie uronić z niego ani kropelki.
-Cholerna zimnica, zobaczysz że się pochorujemy – wymamrotał niezbyt zadowolony.
-Przecież cię nie zmuszam, chcesz to idź. Mnie jest dobrze.
-A potem będziesz narzekać, że z tobą nie zostałem.
Rzucił koce na jeden z foteli i chuchnął w dłonie. Z jego ust wydostała się delikatna mgiełka po czym szybko zniknęła.
-Wynocha stąd jak masz tak marudzić.
-I myślisz że cię posłucham? – usiadł obok nakrywając ich kocem.
-Już dawno co do tego straciłam nadzieję.
-No widzisz? Jak ty mnie dobrze znasz. Aha, zapomniałbym, jedziemy razem na imprezę do Nate’a, w końcu jakoś trzeba pożegnać stary rok?
-Nie – posłała mu spojrzenie pełne zaskoczenia.
-Ale jak to?
-Normalnie.
Taylor wpatrywał się w dziewczynę jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
-Dlaczego?
-Rany Taylor, po prostu nie mam ochoty na imprezę z ludźmi ze szkoły.
-To możemy wymyślić coś innego.
-Nie. Potrzebuje odpoczynku. Proszę.
-Jesteś pewna? Nie zmienisz zdania? Zostały dwa dni..
-Jestem pewna że nie zmienię zdania, odpocznę, poczytam, wynudzę się. To jest mi teraz potrzebne, a ty masz się dobrze bawić. Może Amber uda się w końcu cię poderwać – poruszyła śmiesznie brwiami.
-Po moim trupie.
-Możesz się upić.
-Hawks daj mi spokój, między mną a Amber nic nigdy nie będzie i doskonale o tym wiesz, więc nie wiem po co poruszasz ten temat.
-Żeby cię wkurzyć – uśmiechnęła się szeroko upijając łyk już nie tak gorącego napoju, jakim był jeszcze przed kilkoma minutami.
-Bierzesz ze mnie przykład?
-Uczę się od najlepszych.
-Wiesz co? Cieszę się że byłaś tu przez święta. Cudownie widzieć mamę taką szczęśliwą..
-Sam to sprawiłeś.
-Ty też, polubili cię oboje i wszystko byłoby świetnie gdyby nie to całe swatanie.
-Tak – zaśmiała się – to jest zabawne, zobaczysz przekona się że nie ma sensu łączenie nas.
-To na pewno.
-Dlaczego padło na mnie a nie na Tony’ego. Czym zawiniłem?
Zaśmiał się głośno po czym jęknął uderzony w ramię przez przyjaciółkę.
-Idiota.
Widząc uśmiech na twarzy dziewczyny, uśmiechnął się.
-Mimo wszystko dziękuję.
-To nie ty powinieneś mi dziękować, tylko ja tobie. Nadal nie mogę uwierzyć że za miesiąc zaczynam normalną pracę.
Oparła głowę o jego ramię i zapatrzyła się na czarne jak smoła nocne niebo. Ten gest stał się dla niej czymś naturalnym, czymś związanym z Taylorem.

***

Taylor stał z kieliszkiem szampana w jednej dłoni i telefonem w drugiej. Miał zamiar zadzwonić, ale w ostatnim momencie zrezygnował, wysyłając przyjaciółce sms-a z życzeniami noworocznymi. W pewnym sensie żałował że jej tu nie było, ale zdawał sobie sprawę z tego, że dla niej wszystko za szybko się działo. Dosłownie wpakował się buciorami w jej życie.
-Tu jesteś – usłyszał piskliwy głosik i westchnął zrezygnowany – za chwilę odliczanie.
-Stąd też je usłyszę.
-Masz ochotę zatańczyć?
-Nie bardzo, może później.
-No tak przecież nie ma z tobą tej twojej Jessie – warknęła.
-Co ci do tego?
-Zmieniłeś się Taylor. Byłeś inny, a teraz..
-Amber ty nie wiesz jaki byłem, więc nie mów mi że się zmieniłem..
-Zmieniłeś się – pokręciła głową ze smutkiem.
Dziwnie się poczuł widząc jej zaszklone oczy, jakby historia się powtarzała. Nie chciał tego, chciał mieć czyste sumienie. Odstawił kieliszek na parapet i spojrzał na Amber zaciskając szczękę.
-Zatańczysz?
-Naprawdę?
-Chodź.
Pociągnął szczęśliwą dziewczynę w stronę kilku tańczących par i przytulił ją do siebie. Przylgnęła do niego całym ciałem nawet się nie zastanawiając. Poczuł jej intensywne perfumy i zrobiło mi się niedobrze, gdyby tylko mógł znalazłby się daleko stąd, daleko od niej, ale nie chciał robić jej przykrości, chociaż tego jednego dnia. W myślach wytłumaczył swoją wielkoduszność, dużą ilością alkoholu. W końcu utwór się skończył, a ona nadal trwała w uścisku, nawet go nie poluźniając.
-Amber..
-Jeszcze jeden..
-Nic z tego, została minuta.
Odsunęła się niechętnie po czym została zawołana przez jakąś dziewczynę. Wykorzystał sytuację i niezauważony wymknął się na zewnątrz. W oddali widział już piękne wulkany opadających na ziemię drobnych gwiazdeczek, spirale, pióropusze. Magiczna noc, przerywana głośnymi okrzykami, śpiewem i muzyką. Huki wystrzałów i znów rozsypujące się na wszystkie strony małe iskierki. Oparł się o maskę jakiegoś samochodu i zapatrzył w niebo. Miał nadzieję, że kolejny rok przyniesie więcej dobrego niż złego, chociaż jak się tak głębiej zastanowił to nie mógł narzekać. Dodatkowo w jego życiu pojawiła się dziewczyna, nie jako obiekt westchnień ale jako prawdziwa przyjaciółka. Dziwne, że potrzebował właśnie kogoś takiego. Chciał jej pomóc, w pewien sposób może ochronić przed złem jakiego doświadczała. W końcu przyjaciele tak postępują. Znów spojrzał w rozjaśnione milionami iskier niebo i delikatnie uniósł kieliszek.
-Szczęśliwego nowego roku – powiedział do siebie opróżniając jednym haustem zawartość szkła.



 

13 komentarzy:

  1. Pierwsza? :O Super ^^
    Dzieje się, dużo się dzieje..szkoda tylko z Jessie nie chciała z nim spędzić tego sylwestra. Amber mnie zirytowała, nie znosze takich dziewczyn :P Głupia pipa na litość go wzięła xD. Rozdział super,z resztą jak zawsze. Z każdym rozdziałem zakochuje się w tej historii co raz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooooooooooooooooo cudownie! *.*
    Tylko ta głupia Amber.... ja nie rozumiem dlaczego on taki wielkoduszny? ja mógł? ja to bym ją jeszcze walnęła i żeby się najlepiej poryczała :D ale cóż, noo to żeby ci ta wena nadal dopisywała bo jak nie to będę smutna ;P buziooorki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzi na to, że trzecia :-D
    Nie lubię Amber >.>
    Zgadzam się z dziewczynami na górze, Taylor to taki wielkoduszny człowiek... Szkoda tylko, że Jessie z nim nie poszła na tą imprezę ;( Ale dobra, wszystkiego mieć nie można <3
    Pozdrawiam cię serdecznie, życzę dużo, dużo weny! Posyłam buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Amber ... $%*&@##$*% ~ ! I tyle. Nie lubię jej :( Aż smutne, że u mnie w szkole też są dwie takie ~ ! A pewno i więcej ~ ! Ach, to takie dołujące ;/
    No ale nic, trzeba żyć dalej :3 Rozdział cudowny, czytałam z wielkim uśmiechem ~ ! Póki nie weszła ta &*@#%.
    Buziam
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  5. Pal licho z Amber. W nosie ją mam.
    Ale To swatanie? Hahaha. Boskie ;>
    wiesz co dobre;)
    Podoba mi się ten pomysł z wspólną pracą. Ciekawe co z tego wyjdzie ;D



    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że wszyscy nie lubię Amber, ale ja ją polubiłam xD I nie chodzi o to, że próbuje zdobyć Taylora, a o jej sposób bycia. Wspólna praca wypali, może coś zmieni w ich stosunku do siebie (nie mają być parą od razu) =)
    Pomału zdobywam wenę przez Twój rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wtargnęła się literówka. Miało być - lubią*

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne, ekscytujące, zniewalające, bajeczne, wspaniałe i ecetera ecetera...
    wspaniały rozdział :) Jessy ma nową normalną prace ! jea! pisz częściej bo nie wytrzymuje jak tak mało czytam ! :)
    Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jakoś tak lubię Amber(może dlatego że jest piiiii). Zawsze po przeczytaniu u ciebie rozdziału nie wiem co napisać w komentarzach, tak mi się to podoba *v* No i mam nadzieję, że relacje Taylor - Jessy zacieśnią się i w końcu zostaną parą czy coś ;3
    Czekam na kolejnego posta z niecierpliwością
    ^v^

    OdpowiedzUsuń
  10. Amber, Amber, Amber ta laska się nigdy nie nauczy, że Taylor jest Jessie...Nie on jest mój! To ciacho jest tylko moje!! XD
    W końcu biedaczka będzie miała szansę wyrwać się z domu i powiedzieć papa swojej mamusi! Fuck Yeah! Jak zwykle nie mam się do czego przyczepić skarbie po prostu ach... Ty wiesz na co czekam ^ ^ Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie sądziłam, że Amber wywoła u Was takie uczucia, zastanawiam się czy mnie nie zlinczujecie za... no dobra, nie będę zdradzać co ich czeka :D

    Yasha, Aleksandra, Chan Lee - cieszcie się że go nie upiłam bo cholera wie do czego by doszło :D:D, poza tym bohater jest ideałem, więc musiał postąpić jak rycerz hahaha :D dzięki kochane za to, że czytacie :**

    Renee - kocham taki zestaw znaczków :D:D kocham okazywanie nimi tego co niecenzuralne hahaha widzę że wkurzyła Cię na maxa :D:D:D wybacz :*

    Kuroineko - Tobie kochana to obojętne ważne żeby było ..:x hahaha,
    Alice - dziękuję kochanie za miłe słowa, ale obawiam się że wena gdzieś się ulotniła i będę mieć niemały problem z kolejnym rozdziałem :/ :**

    Heladas, Zu Chan - Wam postać Amber się podobała, cieszę się, bo jakby nie patrzeć chcę, żeby postacie wywierały jakieś odczucia.. dziękuję za miłe, podbudowujące słowa :***

    Nova - kochanie no jest jest, ale wiesz że to nie wszystko :> i tak wiem na co czekasz :D ale długa droga jeszcze nas czeka :D:D:D buziaaaa :****


    JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ WAM ZA KOMENTARZE :***

    OdpowiedzUsuń
  12. eeeeeeeeeeeej! ja czekam na następny rozdział! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy tu pojawi się coś nowego? No kiedy? <3

    OdpowiedzUsuń