***
-No to dzisiaj oblewamy
zaliczenie. Powinniśmy zrobić to już dwa tygodnie temu.
-Musimy?
-Obiecałaś.
-A ty obiecałeś że tylko
miesiąc i dasz mi spokój.
Odwrócił się w jej
kierunku, przerywając rozlewanie piwa. Siedziała z założonymi na piersiach
rękami, uśmiechając się złośliwie.
-Cóż ja poradzę na to że
cię lubię.
-Odczep się ode mnie. Tyle
razy ci mówiłam..
-Zjesz pizzę?
-Ignorujesz mnie, jak
zwykle. Mam chęć coś ci zrobić.
-Hawks nie rozkręcaj się,
bo jak mnie podniecisz to mogę się nie powstrzymać.
Zaśmiał się, a ona miała
ochotę tupnąć nogą jak mała rozkapryszona dziewczynka. Gdyby wiedziała że to
pomoże nie wahałaby się ani chwili tylko to zrobiła.
-Możesz pomarzyć –
wysyczała.
-No i wróciła urocza,
pyskata Jessie. Tęskniłem za tą twoją stroną.
-Uspokój się głupku –
parsknęła śmiechem – naprawdę mam ochotę udusić cię gołymi rękoma. Rany ale
miałabym satysfakcję.
-Ty bezduszna istoto.
Podał jej szklankę z piwem
i usiadł obok na sofie. Tak naprawdę to dopiero teraz dostrzegała uroki jego
mieszkania. Urządzone w prosty, przyjemny sposób. Jasne ściany kontrastowały
z ciemną prawie czarną podłogą.
Dodatkowo ciemne meble i puszysty, miękki dywan w kolorze latte. Gdzieniegdzie
porozstawiane były czerwone dodatki ożywiając otoczenie. Z sofy na której
siedziała doskonale widziała aneks kuchenny w kolorze żółto zielonym i
niewielką jadalnię z małym okrągłym stolikiem i czterema krzesłami. Lubiła tu
przebywać. Mimo że ciągle się o coś sprzeczali i dogryzali sobie, miała tu
spokój.
-Wybierz się ze mną na
imprezę do ‘Aquariusa’.
-Chyba zwariowałeś.
-Jest sobota wieczór,
powinniśmy korzystać z życia. No proszę.
-Jutro muszę wcześnie
wstać.
-Jutro?
-Tak, mam coś ważnego do
załatwienia. Poza tym jak tu jechałam zaczynało padać.
-Przecież nie będziemy
bawić się na zewnątrz.
-Taylor – westchnęła.
-No zgódź się, jeżeli ci nie
spasuje to wrócimy.
-Yhhh .. – jęknęła – No
dobra.
-Dobra?
-Dobra.
Zastanawiała się przez
chwilę od kiedy stała się taka uległa? Od kiedy to zgadzała się na propozycje
Taylora? Przymknęła oczy kręcąc głową z rezygnacją.
-Podrzucić cię do domu
żebyś się przebrała?
-C-co?? Nie, nie –
podskoczyła na sofie momentalnie się prostując – sama pojadę i spotkamy się..
no w klubie..
Zdziwiła go jej reakcja,
ale wzruszył tylko ramionami i odprowadził ją do drzwi.
-Ile potrzebujesz czasu?
-Do godziny?
-To widzimy się na miejscu.
Wyszła
i odetchnęła z ulgą. Powinna zakończyć tą znajomość, przecież już są po
testach, a ona dalej brnęła w to co dla niej było nieznane. Kolegując się z
Taylorem czuła się jak podróżnik odkrywający dziewiczy ląd. Z mieszanymi
uczuciami wsiadła do auta i chwilę później wchodziła do domu. W mieszkaniu
panowała ciemność, więc najprawdopodobniej matki nie było. Nadal jednak szła na
palcach by w razie czego nie nadziać się na jej osobę. Znalazła się w końcu w
swoim królestwie i nie tracąc już ani minuty wyciągnęła z szafy czarną
sukienkę. Rozglądała się przez chwile za butami i w pół godziny później była
gotowa. Chwyciła za klamkę w momencie gdy za drzwiami usłyszała jakiś dźwięk.
Nasłuchiwała przez chwilę. Dźwięk powtórzył się ale tym razem towarzyszyło mu
głośne przeklnięcie. Ściągnęła szpilki i trzymając je w dłoni założyła adidasy.
Najciszej jak tylko mogła otworzyła okno i wyskoczyła. Biegnąc do auta jeszcze
raz obejrzała się w stronę domu. Jakby co najmniej matkę interesowało czy
wychodzi i kiedy wychodzi.
Taylor siedział przy barze zamawiając sobie piwo. Raz po raz
spoglądał w tłum jakby miał tam ją wypatrzyć. Zaczął nawet wątpić w to że się
zjawi i wtedy usłyszał rozmowę dwóch
facetów siedzących obok, a w zasadzie zdanie wyrwane z kontekstu.
-Ty stary patrz jaka laska.
Chłopak spojrzał w tamtym
kierunku i uśmiechnął się. Musiał przyznać że wyglądała zjawiskowo. Czarna,
obcisła, idealnie dopasowana sukienka bez ramiączek, do tego czarne szpilki i
szara niewielka torebka. Włosy miała rozpuszczone, delikatnie skręcone.
Dosłownie ociekała sexapilem. Zauważyła go po chwili i przecisnęła się przez
tańczące pary. Zajęła miejsce obok niego zakładając nogę na nogę.
-Hawks położysz się dzisiaj
na mnie?
-Kretyn.
Zamówiła wodę z cytryną czując
na sobie jego spojrzenie. Dzisiaj nawet jej to nie przeszkadzało. Dzisiaj
chciała nie myśleć o niczym, a zwłaszcza o nadchodzącym jutrze.
-Znalazłeś już kogoś
ciekawego?
-Tak, siedzi obok.
Wychyliła się i spojrzała
na faceta siedzącego po lewej stronie Taylora. Co jakiś czas posyłał w jej
kierunku wzrok pełen pożądania, co ją obrzydzało. Od razu na myśl przyszli jej
mężczyźni z ‘Billy’ego’. Obleśni,
spoceni, napaleni.
-Wow niezły wybór.
-Przed chwilą się tobą
zachwycali.
-Typowi kolesie. Traktują
kobiety przedmiotowo.
-Myślałem że już nie
przyjdziesz – zmienił temat – i dlaczego pijesz wodę?
-Przyjechałam autem, poza
tym nie mam ochoty na nic mocniejszego.
-Mieliśmy oblewać moją
ocenę, a ty pijesz wodę?
-Taylor przyszłam tutaj
mimo że nie miałam ochoty i wiesz o tym doskonale – dźgnęła go palcem w ramię –
więc odpuść chociaż alkohol.
-Nie sądziłem że z ciebie
taki mięczak.
-Przeginasz Higgins. Nie
będę pić i koniec kropka.
Upiła łyk wody i rozejrzała
się. Niewiele ludzi tutaj znała, niektórzy tylko wydawali jej się znajomymi
twarzami. Tak mogła to określić. Znajome twarze, bo odkąd pamiętała stroniła od
ludzi.
-Chodź zatańczyć.
Usłyszała głos Taylora i
spojrzała na niego zdziwiona.
-Tylko mi nie mów, że nie
miałaś zamiaru tańczyć.
-Tak, właśnie taki miałam
zamiar.
-Nic z tego. Nie pijesz za
mój genialny umysł to chociaż ze mną zatańczyć.
Pociągnął ją na parkiet i
zaczęli ruszać się w rytm muzyki. Już po chwili zaczęli skupiać na sobie uwagę
większości, ale im zupełnie to nie przeszkadzało. Wygłupiali się i śmiali.
Taylor dopiero teraz był zadowolony z siebie. Zadowolony, że doprowadził ją
wreszcie do szczerego śmiechu. Tej nocy gdy tylko robili sobie przerwy na
złapanie oddechu opowiadali śmieszne historie z własnymi udziałami. Doszło do
tego, że od śmiechu rozbolały ich brzuchy. Gdy o czwartej nad ranem wracała do
domu musiała przyznać to sama przed sobą. Taylor sprawił że zapomniała o
jutrze, w sumie to już o dzisiejszym dniu.
Szła
po ulicy nie zważając na ulewę jaka
rozpętała się na zewnątrz. Wczoraj była uśmiechnięta, a dzisiaj? Płakała, deszcz
bezgłośnie to ukrywał, tak jakby wyczuł kiedy będzie jej potrzebna jego pomoc. Kolejny
rok bez taty. Kolejny rok bez najwspanialszego człowieka pod słońcem. Rozejrzała
się naokoło. Niewiele osób zdecydowało się na wyjście z ciepłego kąta w taką pogodę.
Usłyszała telefon i spojrzała na wyświetlacz. Taylor. Nie miała ochoty z nikim
rozmawiać a tym bardziej z nim. Weszła do domu. Chciała zaszyć się w swoim
pokoju jednak matka zagrodziła jej drogę.
-Cześć mamo.
-Gdzie byłaś?
-Powinnaś wiedzieć.
-Nie takim tonem.
-A jak mam mówić? –
podniosła głos – od kilku lat nie byłaś na cmentarzu, już zapomniałaś o..
Poczuła ból. Tym razem
pięść spotkała opór w postaci jej policzka. Jęknęła czując łzy cisnące się do
oczu. Nie chciała się przed nią rozpłakać. Nie chciała okazać słabości, chociaż
raz.
-Nic nie wiesz gówniaro! O
niczym nie masz pojęcia!
Otworzyła usta by coś
powiedzieć, ale czy był w tym jakiś sens? Żadnego. Jedyne co by zrobiła, to
pogorszyłaby już i tak beznadziejną sytuację w jakiej się znajdowała. Weszła do
pokoju nie słuchając słów, obelg jakie kierowane były w jej stronę. Zamknęła
drzwi na klucz. Zawsze tak robiła, do momentu aż matce nie przechodziło albo
nie upijała się zapominając o istniejącym wokół niej świecie. Zapominając o
córce. Podeszła do niewielkiego lusterka przy szafie i spojrzała w nie.
Zastanawiała się dlaczego twarz była aż tak delikatna. Dlaczego na twarzy nawet
najmniejszy ślad uderzenia był widoczny. Chyba tylko po to żeby ludzie widząc
wszelkiego rodzaju siniaki mogli współczuć i litować się.
Przecież ta dziewczyna została pobita.
Biedna, tak mi jej szkoda.
Musi mieć nienormalnego chłopaka.
A może znęca się nad nią ojciec.
Tak, ludzie potrafili
wysnuwać najrozmaitsze tezy. Najważniejsze, że mieli o czym gadać. Dotknęła czerwonego
miejsca i syknęła z bólu. Będzie ślad i to spory. Położyła się na łóżku nakrywając
szczelnie kołdrą. Rano będzie musiała zadzwonić na uczelnię i powiedzieć że
jest chora. Znowu tydzień w plecy. Pocieszeniem było tylko to że nie miała
problemów z nauką inaczej byłoby kiepsko. Znów usłyszała telefon jednak tym
razem nawet nie otworzyła oczu. W końcu telefon przestał dzwonić, a ona ze
wszystkich sił starała się zasnąć.
Po minucie czytania aż do końca rozdziału serce waliło mi jak młot! Wiesz, że jesteś geniuszem? :D Z uśmiechu w jednej chwili wprowadziłaś mnie w stan, w którym żałowałam tej dziewczyny..świetny rozdział, pisz szybko następny! (i tak długo musiałam czekać -.-) buziaki ^^ :*
OdpowiedzUsuńJeszcze nikt nie nazwał mnie geniuszem hahaah chyba obrosnę w piórka ;D.. cieszę się że masz równe odczucia czytając moje wypociny bo o to właśnie mi chodzi :) dziękuję jeszcze raz :*
OdpowiedzUsuńWytrzymasz do czwartku z następnym rozdziałem?:D:D
Buziaaa :*
Skoro musze.. :D Wytrzymam ^^
UsuńWiecie co? Szkoda mi Jessie, naprawdę. Musi być jej trudno żyć w takiej, bądź co bądź, patologicznej rodzinie. Ale szkoda mi także jej...Matki. Nie radząc Sobie z własnym życiem wyżywa się na córce, ma do niej pretensje jakby była to wszystko jej wina. To musi być straszne, być tak stłamszonym przez własne beznadziejne życie i problemy.
OdpowiedzUsuńRozdział zaczął się tak wesoło, czarujący Taylor, jakieś nieśmiałe domysły co do ich uczuć, ten taki ciepły klimat było czuć. A później? Rozgoryczenie i strata.Naprawdę próbowałam postawić się na miejscu Jessie i po prostu się...popłakałam. Jak tak młoda osoba, z takim bagażem doświadczeń, ma wkroczyć w dorosłe życie? Naprawdę doceniam tego bloga, bo ukazuje losy osoby bardzo realistycznej. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, wiem że się nie zawiodę;)
Podpisuję się rękami i nogami pod tym, że jesteś geniuszem. Masz prawdziwy talent. Pisz dalej i pozwól mi jeszcze bardziej wciągnąć się w Twoją historię ;)
PS: Jak kiedyś przerwiesz tą historię, i zostawisz ją niedokończoną, to Cię zabiję ;) Serio.
Pozdrawiam Cię cieplutko ;*
Izuś wyskoczyłam z butów. Dosłownie!!
UsuńJak się spotkamy to wyściskam Cię za te słowa, a teraz pozostaje mi tylko podziękować więc dziekuję mój Ty Mroczny Umyśle < buahahaha - grzmot i błyskawice > :*:*:*
cudna notka! na początku była fajnie ;p;p a później coraz lepiej aż na końcu świetnie tlyko ten koniec taki smutny ;( biedna Jessy oby Teylor potrafił ją pocieszyć ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział i oby był szybko ;)
Postaram się ale jestem straaasznym leniwcem :D:* poza tym nie może być wiecznie pięknie :D
Usuńoj tam ! <3 ty i tak napiszesz to pięknie ;) i mam nadzieję że uda ci się poskromić tego leniwca ;]
UsuńUwielbiam takie historie!
OdpowiedzUsuńPo prostu genialne!
Sama piszę jeszcze inne opowiadanie, tzn.. zaczęłam pisać książkę ^^
Masz dar, doprawdy ;D
Czekam na kolejny rozdział!
Inspiracji życzę. Pozdrawiam :*
Dziękuję za ciepłe słowa no i czekam na jakąś próbkę książki :*:*
UsuńHej. Dzięki za miłe słowa u mnie =) Twoją historię przejrzałam i powiem Ci, że jest bardzo ciekawa, dlatego będę śledzić jej losy. Mogę liczyć na informację na gadu, czy muszę śledzić samodzielnie Twoje opowiadanie? xD Ah, oczywiście dodam Cię do linków, żeby adres sie nie zapodział ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mogę powiadamiać na gadu tylko musisz mi je dać albo się odezwać :) Pozdrawiam serdecznie :*
Usuń6596525 ^^ od razu arigato xD
OdpowiedzUsuńJedno słowo: Wielbię :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na więcej, pisz pisz szybko! Strasznie mi się spodobało :)
~Reneé
Dziękuję :*
UsuńŻałuję! Naprawdę żałuję, że dopiero teraz znalazłam tego bloga. Jest wspaniały!;3 Jak czytałam część w której Jessi siedziała na cmentarzu przy grobie ojca to się popłakałam! Serio... ;) Pisz, pisz kochana jak najszybciej kolejne notki! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńDziekuje ;* bardzo dziekuje ;) ciesze sie ze to co pisze w pewien sposob na Ciebie wplywa, chodzi mi o odczucia ;) mam nadzieje ze do samego konca tak bedziesz reagowac ;* a kolejna notka juz w czwartek ;) pozdrawiam ;*
UsuńWaśnie się zorientowałam że nie zostawiłam komentarza! jestem taka głupia taka głupia! Tak moje drogie skarbie przepraszam miałam mało czasu między nauką a wiesz czym xd Po za tym ty wiesz że wszystko co napiszesz będę wielbić ;* I jak mogłaś pomyśleć, że się obrażę? ;*
OdpowiedzUsuńkochana moja a może powinnam napisać głupolu, taaaaaa obraziłam się za to że nie skomentowałaś no Foch jak stąd do Dżapan :D poza tym komentujesz mnie na bieżąco :) ale dziękuję :*:*
Usuń