czwartek, 23 maja 2013

rozdział *32


Dzisiaj krótko.. wręcz bym powiedziała, że bardzo krótko, ale moja wena wyparowała.. siadałam przed kompem i NIC.. pustka.. tłumaczę to kryzysem wieku średniego.

Yasha kochanie zdrowiej szybciutko :*







***

Jessie przejechała dłonią po spoconym czole oddychając ciężko. Zdołała powyciągać części z ogromnych pudeł a już jej ciało ogarniało zmęczenie. Była w trakcie skręcania łóżka gdy usłyszała ciche pukanie do drzwi. Z lekkim utrudnieniem przedostała się przez masę pudeł, kartonów i worków. Otworzyła i zastygła w bezruchu. Stał przed nią z poważnym wyrazem twarzy. Miała ochotę przytulić się do niego, pocałować, ale w ostatniej chwili stchórzyła. Spuściła wzrok i wtedy zauważyła jej walące w zawrotnym tempie serce, widziała jego wyraźny zarys tuż pod koszulką. Czuła je to fakt, ale nie sądziła że jego widok sprawi że będzie miała istną tachykardię.
-Cześć..
-Cześć..
Patrzyli na siebie w milczeniu, nie wiedząc jak się do siebie odezwać, jakby dopiero co się poznali, jakby nie łączyło ich zupełnie nic. Para obcych sobie ludzi.
-Mogę?
-A tak, jasne.. przepraszam – przesunęła się wpuszczając go do środka.
Poprowadziła go do kuchni, jedynego miejsca w całym mieszkaniu, które już było posprzątane i urządzone.
-Napijesz się czegoś?
-Piwa, jeżeli masz.. dzięki.
Podeszła do lodówki i wyciągnęła dwa piwa. Podała jedno chłopakowi. Między nimi dało się wyczuć jakieś dziwne napięcie, które pogłębiało się z każdą sekundą. Było tak gęsto, że niemal można było powiesić w powietrzu siekierę a i tak mało prawdopodobne byłoby to, że spadnie. Wpatrywał się w nią nie wiedząc co powiedzieć. Chciał wiedzieć co się stało? Chciał wiedzieć dlaczego? Więc musiał się odezwać.
-Jessie dlaczego uciekłaś?
Zobaczył że się wzdrygnęła. Widział jak dłonie jej drżą i żałował w tym momencie że zadał to pytanie. Mógł jeszcze poczekać, no ale palnął bez zastanowienia i teraz czekał na odpowiedź.
-Nie uciekłam..
-Przestań – warknął – list i szybki wyjazd to nie ucieczka? List to chyba za wielkie słowo..
-Ja..
Co miała mu odpowiedzieć? Jak sensownie wytłumaczyć? Milczała więc.
-Dobra nie ważne. Twoja sprawa..
Znów zaległa nieznośna cisza. Było tak cicho jakby nagle ktoś to wszystko wyłączył. Jakby za naciśnięciem jednego guzika można było wyłączyć wszystkie dźwięki świata. Spojrzał na stos pudeł.
-Pomogę ci z tym.. – jego głos brzmiał już nieco łagodniej, jednak nie patrzył na dziewczynę.
-Nie musisz..
-Chcę.
Zastanawiała się przez chwilę.
-Pod warunkiem że zostaniesz na kolacji.
Odwrócił się w jej stronę. Uśmiechnęła się nieśmiało. Przez ten czas gdy jej nie widział brakowało mu tej twarzy, tego uśmiechu. Brakowało mu przyjaciółki, o ile mógł chociaż na to liczyć, na przyjaźń z jej strony.
-Jeśli czegoś nie przypalisz to..
-A kto powiedział że będę gotować. Że też w ogóle przyszło ci to do głowy.
Oboje parsknęli śmiechem w tym samym momencie rozładowując napięcie. Weszli do pokoju dziewczyny i zabrali się wspólnie za skręcanie łóżka. Po niespełna godzinie jej sypialnia była gotowa. Uśmiechnęła się na ten widok. Przeszli do kuchni mijając po drodze pusty pokój.
-Będziesz chciała wynająć ten pokój?
Zawahała się.
-Raczej.. tak.
Stanęła przy blacie tyłem do niego. Nie mogła na niego spojrzeć. Nie mogła spojrzeć mu prosto w oczy. Nadal czuła wstyd a i cała swoboda, którą udało im się odbudować prysła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-Jessie tęsknie za tobą..
Gwałtownie podniosła głowę jednak nadal się nie odwracała. Za to on podszedł do niej i stanął tuż za nią. Oparł się dłońmi o blat odcinając jej jakąkolwiek drogę ucieczki. Był tak blisko że bez problemu wyczuła jego zapach.
-Taylor..
-Kocham cię. Przepraszam ale stało się, nie potrafię dłużej już tego ukrywać.
-Coś ty powiedział?
Powoli odwróciła się. Był blisko. Bardzo blisko.
-Wiem że uważasz to co się wydarzyło za błąd ale ja tak nie myślę. Chciałbym cię przeprosić i jednocześnie prosić byś mi ...
Pocałowała go. To było spontaniczne, ale pragnęła tego bardziej niż czegokolwiek na świecie. Poczuła dłonie Taylora wplatające się w jej włosy. Po chwili odsunął się od niej i uśmiechnął głaszcząc jej policzek. Zobaczył rumieńce, które uwielbiał.  Nie często miał okazję by je widzieć.
-Tęskniłam za tobą.
-Naprawdę?
Skinęła niepewnie głową.
-Jessie.. czy ty coś do mnie czujesz?
-Ja.. ja..
-Powiedz mi, proszę – musnął ustami jej usta.
-Zakochałam się do cholery, dlatego uciekłam.. myślałam że zniszczyliśmy to co między nami było.
Pocałował ją namiętnie i długo. Każdy pocałunek był przesiąknięty tęsknotą, pożądaniem. Gdy poczuł jej dłonie próbujące uporać się z guzikiem jego koszuli, wiedział że nie chce czekać ani minuty dłużej. Uśmiechnął się pod nosem i zaniósł ją do sypialni.
        

***


Taylor obudził się nad ranem i zobaczył Jessie nadal wtuloną w jego ramiona. Kąciki ust same uniosły się ku górze. Jak wtedy gdy pierwszy raz się kochali, z tym jednak że teraz nadal tu była. Pocałował jej cudownie pachnącą skórę na szyi i poczuł że drgnęła.
-Śpisz kochanie? – wyszeptał jej tuż do ucha.
-Mmm.. już nie.. nie sądziłam że kiedyś usłyszę takie słowa z twoich ust.
Odwróciła się w jego stronę.
-Często ci tak mówiłem zwłaszcza ostatnio.
-No tak, ale robiłeś to wtedy gdy się zgrywaliśmy.
-Bo jak miałem ci powiedzieć że się zakochałem, ty, która nogami i rękami zapierała się przed facetami – podparł się na łokciu przyglądając się jej – Jessie muszę ci coś powiedzieć, powinienem powiedzieć ci o tym wczoraj..
-Wiem o wszystkim..
Był zdezorientowany czego nie starał się nawet ukryć.
-Ale o czym?
-Wiem o Amber, bo chyba o tym chciałeś mi powiedzieć..
-Skąd?
-Zora zadzwoniła i powiedziała o całym zajściu.
-Przepraszam, byłem wściekły i..
-Nic się nie stało – przerwała mu – ale nie waż mi się nikogo więcej całować.
-Jesteś ideałem. Moim ideałem.
-Wiem o tym – uśmiechnęła się.
-Mogę wynająć ten drugi pokój?
-Skoro tak wolisz..
Wyślizgnęła się z jego ramion i wstała. Wpatrywał się w jej nagie ciało z niekłamanym zachwytem. Mógł śmiało powiedzieć, że był na nią napalony jak na żadną do tej pory i ta myśl wywołała nikły uśmiech na jego twarzy.
-.. ale nie próbuj nocować w moim łóżku..
-Czyli mam rozumieć że bardziej byłabyś skłonna do wynajęcia mi swojego łóżka? – poruszył zabawnie brwiami w górę i w dół. W górę i w dół.
-Pff.. schlebiasz sobie Higgins..
Była już ubrana, gdy wreszcie uraczyła go spojrzeniem. Leżał z założonymi za głowę rękoma, z lubieżnym uśmiechem na twarzy. Białe prześcieradło, którym był przykryty do pasa, idealnie kontrastowało z jego opalenizną. I ten jego uśmiech. Uśmiech który potrafił rozpromienić nawet najbardziej pochmurny dzień. Ten uśmiech skierowany wprost na nią. Serce nie potrafiło zignorować tego obrazu. Biło jak oszalałe.
Podeszła do łóżka i pochyliła się delikatnie muskając usta Taylora. Po chwili znowu wylądowała w pościeli wpatrując się w czarne jak noc oczy. Odgarnął kosmyk z jej czoła.
-Mogę zostać?
-Wynajmę ci pokój jak chcesz, ale..
-Jessie nie chodzi mi o pokój – pokręcił głową – czy mogę zostać z tobą.
-Taylor mam pokręcone życie.
Powiedziała to tak cicho że ledwo ją zrozumiał.
-Chcę w nim uczestniczyć.
-Jesteś pewien?
-Jak tego że cię kocham – pocałował ją.
Gdy się odsunął zobaczył w jej oczach łzy, które usilnie chciała zachować dla siebie. Ukryć je przed nim.
-Nie płacz Jessie.
-Dawno nie słyszałam tych słów..
-Teraz będę ci je powtarzać jak długo będę żyć.
Uśmiechnęła się czując jego usta na swoich. Przepełniała ją euforia. Dosłownie unosiła się w powietrzu. Kochała i była kochana. Nic więcej do szczęścia jej nie brakowało, niczego więcej nie potrzebowała.
        


***

         Minęło kilka dni odkąd Taylor wyznał Jessie miłość, a w zasadzie odkąd oboje wyznali sobie miłość. Większość czasu spędzali nie wychodząc z łóżka. Jak już wychodzili to tylko po to by coś zjeść, albo wziąć prysznic. Chcieli się sobą nacieszyć, tyle ile mogli, tak jakby miały być to ich ostatnie dni. Tego popołudnia leżeli wtuleni w siebie, nie mogąc przestać się uśmiechać.
Nie potrafiła nie wpatrywać się w jego oczy.
Nie potrafił nie wpatrywać się w jej twarz.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką miałem na ciebie ochotę – wyszeptał przysuwając ją bliżej.
Poczuł jej piersi delikatnie ocierające się o jego nagi tors i dosłownie zapłonął. W dodatku posłała mu takie spojrzenie, że nie mógł się powstrzymać. Przygniótł ją mocniej, chcąc czuć Jessie każdym kawałkiem swojego ciała. 
-Opanuj się Higgins.
-Ja ci się zaraz opanuje – pochylił się nad nią i pocałował.
W tej samej chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. Spojrzeli po sobie, jednak to zajęło tylko chwilę jak Taylor wrócił z powrotem do przerwanej czynności. Jego usta błądziły po jej szyi rozpalając ją od środka. Odchyliła głowę, by poczuć pieszczotę wyraźniej.
Dźwięk dzwonka powtórzył się.
-Nie otwierajmy – jęknął patrząc na nią z góry.
-Może to coś ważnego.
Westchnął odsuwając się od niej. Gdy zakładała swoją bieliznę widziała jego uśmiech. Cały czas ją obserwował, nawet na chwilę nie odpuszczając. Jakby w momencie, gdy tylko spuści z niej swój wzrok, ona miałaby się rozpłynąć. Rozejrzała się za bluzką ale nigdzie jej nie widziała.
-Mam to – uniósł rękę ze swoją koszulką uśmiechając się lubieżnie – ale nie za darmo.
-Ty podły..
-Dodaj że zakochany.
-Daj mi ją – spojrzała na niego błagalnie i po chwili uniosła jedną brew – obiecuję się zrewanżować.
Rzucił jej koszulkę ze śmiechem i pośpiesznie zaczęła ją zakładać. Po minucie już była pod drzwiami, zastanawiając się kto mógłby ją odwiedzać. Przeczesała włosy ręką, próbując jakoś je poskromić. Otworzyła drzwi i zaniemówiła.
-Witaj Jessie – kobieta uśmiechała się wesoło.
I wtedy usłyszała jak drzwi od sypialni się otwierają. Odwróciła głowę w tamtym kierunku.
-Kochanie kto.. – Taylor spojrzał na przybyłych gości i zaśmiał się – cześć mamo, cześć tato.
-Przeszkodziliśmy?
Lora przeniosła spojrzenie z syna na Jessie, która nadal stała kurczowo ściskając klamkę.
-Nie.. nie – Jessie wreszcie odzyskała głos i wpuściła ich do środka.
Musiała się jakoś wycofać, żeby coś na siebie ubrać. Nie mogła paradować pół naga przed jego rodzicami. Za to chłopak niczym się nie przejmował. Ubrany tylko w dresowe spodnie, ze zmierzwionymi włosami. Prezentował się zapewnie o wiele lepiej niż ona, poza tym miał prawo przed nimi tak wyglądać. Zniknęła za drzwiami sypialni i po chwili do nich dołączyła. Zaparzała kawę gdy poczuła jego dłonie obejmujące ją w talii i oddech tuż przy uchu.
-Kocham cię..
-Mmm, idź już do rodziców bo zaczynam znowu mieć na ciebie ochotę – wyszeptała.
Uśmiechnął się i odsunął od niej niechętnie. Parę minut zajęło jej przygotowanie wszystkiego dla gości. Gdy weszła do salonu, Taylor siedział rozłożony na sofie, rodzice zaś zajęli fotele. Patrzyli raz na Jessie, raz na syna chyba nadal nie dowierzając temu co widzieli ani słyszeli. Usiadła obok chłopaka.
-Przyjechałem gdy tylko zobaczyłem ta umowę – wskazał na papiery wyciągnięte z teczki uśmiechając się w stronę Jessie – Lora też się uparła żeby cię zobaczyć, tylko nie wiedziałem że ty tu jesteś..
Taylor oparł się wygodnie i upił trochę kawy. Na twarzy wypisane miał szczęście, co wywoływało szerokie uśmiechy na twarzach rodziców.
-A co jest nie tak.. w ogóle to skąd masz jej umowę najmu?
-To mój budynek.
-Co?? – oboje zareagowali.
-Pięć lat temu kupiłem ten budynek.
-Czyli na tak wielkie miasto ja wybrałam pana dom i dodatkowo agencję? – dziewczyna nie kryła zdziwienia.
-Mówiłem żebyś nie mówiła do mnie pan.
-Ja wiem ale..
-Mam pomysł – przerwała matka uśmiechając się znacząco – nie będziemy wam teraz przeszkadzać, przyjedźcie wieczorem na kolację..
-Mamo..
-Mama ma rację, dawno nas nie odwiedzaliście. Dajcie się jej wami nacieszyć.
Oboje wstali.
-Dobra, zadzwonię do Tony’ego – Taylor zrezygnował z dalszego spierania się, bo to i tak nie miało najmniejszego sensu.
-Cudownie, rodzina w komplecie.
Jessie uściskała mocno rodziców chłopaka i zamknęła za nimi drzwi. Oparła się o nie, patrząc na czarnowłosego. Zmierzał w jej kierunku. Gdy znalazł się przy niej uśmiechnął się.
-Kiedy się zrewanżujesz?
-Po kolacji?
-Myślisz że tak długo wytrzymam?
-No skoro nie wytrzymasz Higgins, to chodź ze mną pod prysznic..
Te ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, tuż przy jego uchu. Przeszył go przyjemny dreszcz, który dotarł w sekundzie do każdego zakamarka jego ciała.


***

-Na pewno nie jesteś zła, że zostawiłem cię na pastwę moich rodziców?
Taylor przycisnął ją do swojego boku, nie zwalniając kroku. Szli w stronę jeziorka, które pokazał Jessie gdy pierwszy raz ją tu przywiózł. Była nim oczarowana, a teraz ta wycieczka miała swój cel. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem przypominając sobie rozmowę z matką chłopaka.


-Dwa osły, no jak dwa osły.
Jessie zaśmiała się. Pomagając kobiecie nie przestawała się uśmiechać, widząc ją krzątającą się po kuchni i marudzącą, aczkolwiek szczęśliwą. Przyglądała jej się przez chwilę. Może głupim było myślenie, że chciała dawać Lorraine szczęście i uśmiech. Nie miała tego w swoim życiu, bała się że mogłaby nie być w stanie odwzajemniać uczuć, ale przy każdej wizycie tutaj utwierdzano ją w przekonaniu, iż ma wielkie serce. Ta myśl rozpierała ją dumą od środka.
-Tyle razy wam mówiłam, i nie tylko ja – pokiwała jej palcem.
-Musieliśmy sami zrozumieć.
-Tak, tak, w dodatku ślepi.
Tym razem obie parsknęły śmiechem.
-Nikt mi jeszcze nie powiedział, że zachowuję się jak niewidomy osioł. To miłe.
-Jessie – kobieta nagle spoważniała – dziękuję ci.. za pojawienie się w jego życiu.
Dziewczyna widząc łzy w oczach kobiety, podeszła i przytuliła ją. Bijące ciepło matki. Szkoda, że nie jej, ale teraz nie miała zamiaru nad tym się rozwodzić.


Kwadrans później siedzieli wpatrując się w ostatnie promienie zachodzącego słońca. Jego dłonie mocno ją obejmowały, wręcz czuła jego serce na swoich plecach, jego oddech tuż przy uchu. Nic więcej nie potrzebowała. To tak, jakby jedno uczucie zastąpiło wszelkie niedogodności losu, jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło.
-Kocham to miejsce – wyszeptała wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Tak jak mnie?
-Wiesz że nie możesz się z nikim i niczym równać.
-Rozmawiałaś może z matką?
-Próbowałam, odłożyła słuchawkę.
-Przykro mi – pocałował ją w głowę.
-Powinnam przestać zabiegać o jej względy, ale to moja mama i jestem jej córką i .. – urwała cicho wzdychając.
Przez chwilę milczeli. Każde zatopione we własnych myślach.
-Masz ochotę zostać tu do jutra?
-Możemy?
-Jeżeli tylko chcesz..
Skinęła głową, uśmiechając się pod nosem gdy tylko wyczuła na skórze jego ciepłe usta. Była ich spragniona, tak jak i całego Taylora. Zastanawiała się, jak mogła wytrzymać tyle bez niego. I faktycznie, jak mogła być tak ślepa na to co do siebie czuli. Zawsze myślała, że takie rzeczy się wie.
-Jessie.. kocham cię..
Poczuła coś chłodnego tuż przy palcach, niewielka zmiana temperatury wraz z ciepłym dotykiem dłoni chłopaka. W pierwszej chwili nie wiedziała czym było to spowodowane, serdeczny palec został otoczony czymś czego się nie spodziewała. Zaraz potem jej dłoń uniosła się ku górze i przed oczami miała błyszczący kamień na srebrnej obrączce.
-Wyjdź za mnie..
Te słowa, ten pierścionek, serce walące w zawrotnym tempie i suchość w ustach. Wpatrywała się w swoją rękę, jakby nie była jej własnością, jakby należała do kogoś innego. Milczała. Milczała tak długo, że Taylor zaczął się zastanawiać, czy aby wybrał odpowiedni moment, czy nie było za szybko. Czuł jak dziewczyna powoli wyplątuje się z jego uścisku. Przykucnęła przy nim, nie przestając wpatrywać się w pierścionek. Niewiele brakowało, by ponaglił ją z odpowiedzią, ale w tym samym momencie co już miał otworzyć usta, Jessie przeniosła na niego swój wzrok.
-Jest przepiękny..
-Wiesz, że to żadna odpowiedź?
Uśmiech jaki w tym momencie jej posłał, sprawił, że na chwilę jej serce stanęło. Nie wytrzymała. Dosłownie powaliła go na piasek, śmiejąc się głośno. Ich usta spotkały się w pocałunku przepełnionym miłością i dzikim pożądaniem. I nagle przestała. Uniosła się delikatnie na łokciu.
-Taylor jesteś pewien?
-Kochanie powtarzasz się. możemy wziąć ślub choćby i jutro, jeżeli to miałoby cię przekonać.
-Jutro? Zwariowałeś?
-O tak Jessie, zwariowałem, na twoim punkcie.
Tym razem nie miał zamiaru nawet na chwilę pozwolić jej przerwać pocałunku, a ona nawet nie chciała tego robić.


9 komentarzy:

  1. JJJJJEEEEEEEEEEEEEEEJCIUUUUUUUUUU!!!
    KOCHAM CIE ZA TEN ROZDZIAŁ!!!!
    AHH SZCZĘŚCIĘ MNIE PRZEPEŁNIA <333333333
    Cudowny, świetny, genialny... wzruszający!! I wiele wiele innych podobnych przymiotników :D
    Ja miałam przeczucie, że skończą ponownie w łóżku :>:> No i w końcu są razem i....
    ŚLUB?! <33 Moje serce się raduje!:D
    Pomimo, że krótko to i tak baaaaaardzo mi się podobało! Napewno będę wracać do tego rozdziału, bo był naprawdę prześliczny ... Buźka :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi dech zaparło, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział!
    A jak już go przeczytałam, to tak samo jak Jessie na początku - miałam tachykardię xD
    To było wprost boskie!
    Ahh rozpływam się normalnie.. Wyznanie, łóżko, oświadczyny.. ah!
    No chyba z tego wszystkiego za chwilę trzeba będzie mnie odwieźć na SOR normalnie ^^
    To nic, że krótko, ale zaspokoiłaś moją ciekawość co dalej ^^
    I teraz już wiem, że będzie dobrze xD

    Buziaki Słońce, trzymaj się ;*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. AJ ŁIL GOŁ DAŁN ŁIF DIS SZIP!
    OMG, KOBIETO, TO BYŁO EPIC! Miałam ochotę skakać z radości po pokoju! No nareszcie Jessie się przekonała, że on ją też kocha... Boże, ile trzeba było, by to zrozumiała ._. God, łaj?!
    Taylor całkiem zwariował, ale ma rację xD Ja też chcę jutro ten ślub xD
    No i mama Taylora w końcu ma spokój i się cieszy i płacze ze szczęścia <3 Yay <3
    Cóż więcej powiedzieć? Piękne, cudowne i jaram się <3
    Buziam kochane moje ~ <3
    ~Smexy Reneé

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie moge!! Czekałam tyle na ten rozdział i wiem że było warto.Nie moge doczekać się następnego. Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty wiesz co ty zrobiłaś?! Facet do mnie przyszedł, a ja zamiast zająć się nim (bez podtekstów proszę xD) to go olałam i "cicho, czytam coś" ...
    Nie mogłam się od tego oderwać, tak jak Jess i Taylor od łóżka ^.^ A to zboczki, no ale musieli się sobą nacieszyć ; )
    Końcówka... no miałam oczy jak spodki kosmiczne, a potem szeroki banan na mordzie!
    Może i głupki długo się mijali, ale warto było czekać na coś takiego :***
    I dziękuje kochana za życzenia powrotu do zdrowia, ale byłam tylko na badaniach ^.^ Szczegóły to wiesz... na mailu, gg albo jak sobie pogadamy ;D I weź mnie nie denerwuj kryzysem wieku średniego, bo to mają faceci - kobiety są zawsze piękne i młode ;) TRZYMAJ SIĘ I ŚLĘ BUZIAKI :********************

    OdpowiedzUsuń
  6. TAK TAK TAK! <3 Kocham Cię, Kocham Twoje opowiadanie ;] Jejku nie wiem co powiedzieć. Normalnie SZOK! ale taki dobry dobry szok ! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!
    Z przykrością informuję, że Asetej odeszła z Opieprzu. W związku z tym, że jesteś w jej kolejce, proszę o Twoją decyzję odnośnie oceny. Musisz wybrać nowego oceniającego lub możesz zrezygnować. Pamiętaj, że na Opieprzu działa system numerkowy, więc nie wylądujesz na samym końcu kolejki, tylko w miejscu zgodnym ze swoim numerkiem, nadanym w dniu zgłoszenia się. Prosimy pisać na maila opieprzowy@gmail.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. O JEZUSIE!!!!!!!

    W końcu się Dupa przyznała,że się w nim zakochała!!! Nawet nie masz pojęcia jakiego mam banana na twarzy gdy czytałam ten rozdział ;D Rany, ale mi zrobiłaś dzień. Kocham to opowiadanie i kocham Cię za to jak piszesz. Nawet nie wiesz jak się z bohaterami związałam, mam nadzieję, że jeszcze trochę rozdziałów będzie, bo jak skończysz bloga to się chyba nerwowo załamię.
    I tak, wiem, wiem. Nie odzywałam się w ogóle, nawet nie komentowałam wcześniejszych notek ale wszystkie z entuzjazmem czytałam! Słowo. Po prostu od jakiegoś czasu chodzę taka zakręcona, tyle rzeczy się dzieje,że nie mam na nic czasu;( Ale oczywiście zawsze będę Ci wierna i Twoim wypocinkom ;D
    Trzymam kciuki i czekam na dalszy ciąg;)
    Buziaczki Staruszko;*:*:*

    OdpowiedzUsuń