czwartek, 3 stycznia 2013

rozdział *18

Przemogłam się. Cały czas myślałam czy dodać rozdział, bo ostatnimi czasy nie jestem zadowolona :/ no ale rozdział jest.. przedostatni.. potem macie trzy tygodnie spokoju ode mnie :) ok nie zanudzam.. buziaaaa :*






***

         Dwójka przyjaciół wychodziła właśnie z kina gdy na ziemię lunął deszcz, zmywał brud ze wszystkiego na co się natknął, odświeżając kolory, opustoszając ulice. Słońce już dawno skryło się za horyzontem, pozwalając by księżyc oświetlał wszystko co znajdowało się pod nim i mimo pory roku było nadzwyczaj ciepło. Chłopak uśmiechnął się do przyjaciółki, wyciągając do niej dłoń.
-Chodź, zrobimy sobie spacer w deszczu.
-Zmokniemy przecież – nakryła się swoją torebką jakby miało to w jakiś sposób ustrzec ją przed spadającymi kroplami.
-No nie zmówisz mi przecież że deszcz potrafi cię zatrzymać. Pokażę ci coś.
Sięgnął po telefon, włączył jakiś kawałek i podał dziewczynie.
-Schowaj do torebki.
Taylor tupnął nogą w kałuże pełną wody. Widziała rozpryskujące się krople, po czym skoczył na niewielki murek obok nich, wykonując jakieś figury, których ona nawet nie starałaby się powtórzyć. Znowu skoczył w kałuże. Krople padające na opuszczoną o tej porze rozgrzaną ulicę, oświetloną wzdłuż latarniami, spowodowały unoszącą się parę. A wśród tego tańczący chłopak. Z jego ciała także wydobywała się delikatna mgiełka, dodatkowo woda którą rozpryskiwał na wszelkie strony, wyglądała tak jakby była pod jego kontrolą. Niezwykłe widowisko. Był już cały mokry, ale on nie zdawał sobie robić z tego nic, wręcz przeciwnie. Były momenty kiedy kolanami, wyglądającymi jakby były z gumy dotykał ulicy. Stała na chodniku delikatnie poruszając biodrami, mieli podobny gust jeżeli chodziło o muzykę, więc wszystkie kawałki które posiadał w telefonie, były też jej ulubionymi. Gdy skończył się utwór, Taylor z uśmiechem zjawił się tuż przy niej. Żałowała, że nie nagrała tego. Był niesamowity.
-To było.. Higgins naucz mnie tego.
Chłopak zaśmiał się a z jego ust wydobyła się delikatna mgiełka po czym rozpłynęła się niezauważenie w powietrzu. Położył dłonie na jej biodra, na co ta zareagowała, gwałtownie je strącając.
-Co to do cholery miało być zboczeńcu.
-Chcesz żebym czegoś cię nauczył, a nie pozwalasz się dotknąć? Taki z ciebie twardziel?
Drwił z niej i od razu to zauważyła, prychnęła pod nosem obkręcając się wokół niego. Na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech gdy czuł palce dziewczyny przejeżdżające najpierw po jego piersi, potem po plecach. Deszcz doprowadził do tego, że wszystko się na nich kleiło, ciuchy, włosy. Jednak nie przestawali tańczyć, całkowicie się w nim zatracając.
        
Wycierała włosy ręcznikiem ubrana w koszulkę i spodenki Taylora. To był pierwszy raz jak tańczyła w takim miejscu, na ulicy, ale to było uczucie którego nie potrafiła opisać słowami. Ten moment, była wolna. Wolna od zmartwień, domu, problemów. Była tylko ona i ruch, no i przyjaciel. Spojrzała w jego kierunku. Stawiał właśnie dwa kubki z parującym napojami na stole.
-Tworzymy zgrany duet – uśmiechnął się.
-Nie zdziwię się jak skończymy z zapaleniem płuc.
-Warto było, zostajesz?
-Mogę?
-Zadziwiasz mnie coraz bardziej, tyle razy ci powtarzałem.. – pacnął się nagle otwartą dłonią w czoło – zapomniałem przekazać ci ucałowania od Thomasa i Danielle.
-Rozmawiałeś z nimi?
-Przed kinem, Danielle buzia się nie zamykała .
-Mogłabym tam zamieszkać – rozmarzyła się kładąc głowę na oparciu sofy – wróciliśmy z Londynu zaledwie dwa tygodnie temu, a ja już cholernie tęsknie za tym miastem.
-Możemy znowu się tam wybrać, przecież nic nie stoi na przeszkodzie.
-Łatwo ci mówić, gdy się poznaliśmy mówiłam, że mam inne, ważniejsze priorytety..
Nie chciała dalej ciągnąć tego tematu, więc uśmiechnęła się szeroko.
Nagle po salonie rozszedł się natarczywy dźwięk telefonu, sięgnęła dłonią do szafki i podała przyjacielowi. Nawet gdyby nie chciała nie dało się nie zauważyć kto dzwoni. Nie skomentowała, za to zobaczyła jak przyjaciel wzdycha i wyłącza telefon.
-Mówiłem jej że nic z tego nie będzie..
-Chyba jakoś mogę ci pomóc – uśmiechnęła się złowieszczo.
-Zaczynam się ciebie bać.
-Zobaczysz, że nie trzeba. Oglądamy jakiś horror?
-Dwa razy nie trzeba mi powtarzać, wybierz coś idę zrobić popcorn.
Kwadrans później opatuleni kocami, zajadali się białymi chrupiącymi kulkami, komentując w najlepsze sceny z filmu.

***

         Minął miesiąc odkąd wpadła na swój szatański pomysł, który jak najbardziej spodobał się Taylorowi. Czekali na nadarzającą się okazję i mimo, że prawie codziennie byli w firmie, nigdy nie mogli zostać sami. Niejednokrotnie dwójka przyjaciół śmiała się z planu, jakby co najmniej wymyślili plan obrony kraju, bądź też całej galaktyki. Mogli też porównać do planu kradzieży najcenniejszej rzeczy. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, tak by byli wiarygodni. Oboje stwierdzili że muzyka Two Steps From Hell idealnie współgra z misją. Musieli teraz uzbroić się w cierpliwość, więc czekali.
         Okazja nadarzyła się jednego z ostatnich marcowych wieczorów, które spędzali w pracy. Richard miał spotkanie z Robertem Hasani, inwestorem mogącym wykonać projekt nad którym od kilku tygodni ślęczeli Taylor z Jessie. W pokoju znajdował się więc Richard, Robert, Taylor z Jessie i Chameli. Gdy skończyli rozmowy Richard z mężczyzną wyszli z pomieszczenia, zostawiając trójkę samą. Na to czekali przyjaciele, na taki właśnie moment.
Jessie wstała uśmiechając się promiennie i objęła Taylora za szyję, pochylając się tak, że prawie stykali się policzkami. Widziała ukradkowe spojrzenia, które Chameli posyłała w stronę Taylora.  
-Zaraz wracam kochanie i może uda nam się wcześniej wyrwać? – powiedziała to szeptem, ale na tyle głośno by czarnowłosa nie miała problemów z usłyszeniem.
Widać było, że jest zaskoczona. Poruszyła się niespokojnie na krześle, usilnie starając skupić swoją uwagę na kartkach przed sobą.
Taylor uśmiechnął się dotykając dłoni przyjaciółki, które nadal go obejmowały.
-Wracaj i jedziemy.
Cmoknął ją w czubek nosa i Jessie wyszła.
Nie czekał długo, aż Chameli odezwie się do niego, szczerze to miał nadzieję, że pozostawi to bez komentarza.
-Czyli ty i ona..
-Jessie – wszedł jej w słowo.
Machnęła dłonią jakby od niechcenia i zakładając nogę na nogę utkwiła w nim spojrzenie ciemnych oczu.
-Teraz z nią jesteś?
-Tak wyszło – rozsiadł się wygodnie, nie spuszczając z niej wzroku – dużo czasu spędzamy..
-Przestań pieprzyć, jakoś ci to nie przeszkadzało, żeby skorzystać.
-Słuchaj Chameli, masz faceta, ja mam teraz Jessie i nie zamierzam jej skrzywdzić.
-Czyli to ja jestem ta zła? – prychnęła.
-Nie, to co robisz jest tylko i wyłącznie twoją sprawą – chciał to załatwić w sposób dyplomatyczny, jak najmniej szkód – zrozum, zależy mi na niej..
-Daruj sobie.
Wstała i nie zaszczycając go spojrzeniem wyszła z sali. Oparł się zakładając ręce za głowę i zamyślił się, dopiero ręce Jessie obejmujące go za szyję sprawiły, że się ocknął.
-Jak wypadłam?
-Świetnie, to co jedziemy do mnie na upojną noc, nabrałem ochoty na ciebie – odchylił się i ujrzał wściekłość w oczach przyjaciółki.
-Kretyn, napalony idiota.
-W twoich ustach to jak najsłodsza pieszczota – zaśmiał się cicho.
Chciała się odsunąć ale przytrzymał ją mocniej za nadgarstki nadal wpatrując się w jej twarz.
-Wiesz, że żartuję. Dziękuję za pomoc.
Tym razem uśmiechnęła się szeroko.
-Dlaczego ty nie możesz tak od razu, tylko podnosisz mi ciśnienie? Kiedyś uodpornię się na te twoje zboczenia, a wtedy będziesz mógł cmoknąć mnie w..
-Marzę o tym.
Pacnęła go otwartą dłonią w czoło, śmiejąc się przyjaźnie, po czym Taylor wstał i zakładając kurtkę skierowali się do wyjścia. W drzwiach windy natknęli się na Richarda, uśmiechał się promiennie, w dłoni trzymając czerwoną teczkę.
-Udało się – pomachał nią przed ich nosami – mamy inwestora.
-Wiedziałem, że ci się uda..
-Nam, nam się udało – poprawił go – jedziecie już do domu?
-Tak, Taylor obiecał, że odwiezie mnie, a już jest późno.
-Synu masz pilnować by dotarła cała i zdrowa, pamiętaj – dodał znacząco, na co para zareagowała westchnięciem.
-Bawisz się w mamę?
Chłopak popchnął Jessie w stronę windy, sam machając ojcu na odchodne. Byli już w windzie gdy ojciec śmiejąc się głośno, odwrócił głowę w ich stronę.
-Przyjedźcie w weekend na obiad. Razem.
-Zapomnij! – czarnowłosy odpowiedział w momencie gdy skrzydła się zamknęły i powoli zaczęli zjeżdżać w dół.
Spojrzał na Jessie, która nadal uśmiechała się pod nosem, najwidoczniej cała ta sytuacja niezmiernie ją bawiła, jego już przestało to bawić. Rodzice, nie tylko ojciec z którym spotykał się codziennie, ale także i matka zamęczająca go telefonami, stali się nader irytujący.
-Znajdź sobie chłopaka, dadzą nam spokój.
-Odwal się, chcesz proszę bardzo, sam sobie znajdź.
-Jak na razie oni chcą tylko ciebie.
-Trzeba było mnie brać mnie na święta, poza tym nie jestem dobrym materiałem na dziewczynę – skrzywiła się.
-Co za nienormalna baba.
-I kto to mówi? Zresztą sam widzisz.
-Nie będę się wysilać, żeby jakoś przemówić ci do rozumu. Powtarzałem ci miliard razy, że jesteś niesamowita, ale ty i tak przecież wiesz swoje prawda? Dobra zakończmy ten temat, bo do niczego to nie prowadzi.. wiesz że za tydzień wracają z Nowego Jorku?
-Coś Em przebąkiwała, ale w sumie nie zagłębiałyśmy się jakoś specjalnie w temat. Jacy oni są?
-Zobaczysz sama..

***

Jessie pochylała się nad jednym z projektów. Razem było ich dwadzieścia osiem. Tyle domów musiało być zbudowane, a oni musieli przygotować tyle właśnie projektów. Sprawdzała jeszcze raz czy wszystkie okna, drzwi, schody są uwzględnione, jeden po drugim. Usłyszała, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, ale nie odwróciła głowy zbyt pochłonięta swoim zajęciem.
-No nareszcie mam okazję panią poznać.
Podskoczyła jak oparzona słysząc tuż nad nią głos, nie należący do jej nikogo znajomego i poczuła ból. Uderzyła głową o coś twardego. Dopiero gdy otworzyła oczy ujrzała mężczyznę trzymającego się za czoło. Przynajmniej wiedziała w co trafiła. Uśmiechał się do niej delikatnie. Kasztanowe włosy ułożone w nieładzie, niebieskie oczy, piękny uśmiech. Jedyne co chciała teraz powiedzieć to WOW. Ubrany w eleganckie spodnie, jasną koszulę i kamizelkę, prezentował się fantastycznie.
-Przepraszam my się jeszcze nie znamy, Liam Lashword.
-Jessica Hawks, Jessie.
Uścisnęli sobie dłonie i dziewczyna znowu pochyliła się nad kartkami.
-Długo tu już siedzisz? Nad tymi projektami?
Spojrzała na zegarek po czym przeniosła wzrok na niego.
-Od dwóch godzin?
-Mogę ci przynieść kawę?
-Nie piję ale dziękuję.
-To może coś innego. Pozwól mi się na coś przydać – uśmiechnął się.
-Został mi jeszcze jeden do sprawdzenia i koniec, więc na nic mi się dzisiaj nie przydasz. Ale to dziwnie zabrzmiało.
-Kończysz już? To daj się zaprosić na cokolwiek.
-Na cokolwiek? – powtórzyła ze śmiechem.
-Na co będziesz miała ochotę. Pomogę ci z tym ostatnim.
Usiadł po drugiej stronie stołu nie czekając nawet na jej odpowiedź. Uwinął się z tym szybko i po kilku minutach oboje odłożyli dokumenty.
Przeciągnęła się, przymykając oczy. Wiedziała doskonale, że Liam nie spuszcza z niej wzroku, ale schlebiało jej to. Pierwszy raz podobało jej się zainteresowanie ze strony jakiegoś mężczyzny. W końcu spojrzała na niego, siedział oparty na fotelu z rękoma skrzyżowanymi na piersiach uśmiechając się przy tym delikatnie.
-Wiesz że nie kulturalnie jest tak się w kogoś wpatrywać?
-Jeszcze większym brakiem kultury wykazałbym się gdybym zignorował takie piękno – wstał – idziemy?
Skinęła głową i chwyciła za torbę. Gdy wyszli z budynku do jej nozdrzy dotarł w mgnieniu oka zapach kwitnącego bzu. Cudowny, słodki, taki orzeźwiający. Zaciągnęła się nim tak mocno, że jej płuca wypełniły się w całości tym zapachem. Spojrzała na mężczyznę idącego obok niej.
-Gdzie idziemy?
-Kilka minut drogi stąd jest niewielka restauracja, zrobimy sobie krótki spacer. Mam nadzieję że nie masz mi tego za złe.
-Skąd, przyda mi się odrobina ruchu.
Uśmiechnęli się do siebie i przeszli na drugą stronę ulicy.
-Od miesiąca słyszałem, że pracujesz dla Richarda, ale nigdy nie miałem szczęścia by się na ciebie natknąć. Muszę przyznać, że twoje projekty, twoje wyczucie otoczenia jest imponujące.
-Dziękuję, miło mi to słyszeć.
-Studiujesz architekturę prawdą?
-Tak, trzeci rok.
-I co potem? O ile mogę zapytać.
-Pewnie. Po studiach jakieś kursy dalej na architekturze, poszukam pracy. Sama dokładnie nie wiem.
-U Richarda na pewno miałabyś miejsce. Słyszałem, że coś cię łączy z Taylorem.
Spojrzała na niego zaskoczona po czym roześmiała się cicho.
-Z Taylorem? Jesteśmy przyjaciółmi, tylko i wyłącznie.
-Cieszę się..
-A to niby dlaczego? – posłała mu zadziorny uśmiech pozwalając by otworzył przed nią drzwi do restauracji.
-Bo mam ochotę jeszcze się z tobą spotkać.
Nie odpowiedziała, czując się dziwnie. Jemu jako jedynemu nie miała ochoty przywalić za komplementy i sposób w jaki na nią patrzył, ale nie dane jej było się dłużej nad tym zastanawiać bo oto znaleźli się w środku. Ciemne wnętrze rozjaśniało ogromne akwarium ciągnące się na całej długości ściany. To najbardziej przykuło jej uwagę, no bo wszędzie widziała stoliki z krzesłami, bar i klientów, ale takiego kolorowego akwarium, nigdzie. Zaraz, tuż przed nimi zjawił się młody chłopak w czarnym, idealnie wyprasowanym wdzianku i uśmiechając się przyjaźnie podprowadził ich do stolika tuż przy tym cudnym zjawisku, od którego nie mogła oderwać oczu. Czysta, przejrzysta woda. Prawie biały piasek, koralowce których barwa przyciągała wzrok, tak samo jak i kolor ryb. Niebiesko białe, różowo żółte, tęczowe, czarne w kropki, paski. Małe ośmiorniczki, kolorowe krewetki, jakieś stworzonka o istnieniu których nawet nie miała pojęcia. Do wyboru do koloru, istna paleta barw. To tak jakby ktoś zamknął w szklanym pudełku tęczę. Spojrzała z uśmiechem na Liama.
-To jest cudowne.
-Cieszę się że ci się podoba.
Wreszcie zamówili. Siedzieli teraz wpatrując się w siebie nawzajem. Musiała przyznać sama przed sobą że ciągnęło ją do tego mężczyzny, sama dokładnie nie wiedziała jak to nazwać, ale pragnęła lepiej go poznać.
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Raczej żadnych.
-To w takim razie czy mógłbym zarezerwować twój czas?
Skinęła głową. Pod jego spojrzeniem czuła się naga, dosłownie. Była niemal pewna że jest czerwona po czubek nosa, ale zdawał się tego nie zauważać. Jedyne co widział to jej oczy.

Szli krętymi uliczkami od kilku minut. Powietrze było ciepłe a ich dłonie raz po raz, niby przypadkiem, się na siebie natykały. W końcu poczuła ciepło rozchodzące się od koniuszków jej palców i spojrzała na ich złączone dłonie. Powiodła wzrokiem w stronę mężczyzny. Uśmiechał się mocniej splatając ich palce. Ciepło wciąż się rozchodziło, zalewając powoli całe jej ciało. Jak długo szukała tego ciepła, jak długo go pragnęła? Zbyt długo. Otworzył przed nią drzwi i wsiadła, przez całą drogę trzymał jej dłoń delikatnie głaskając ją palcem. Gdy zatrzymali się przed budynkiem w którym mieszkał Taylor, chłopak westchnął.
-Zdecydowanie dni powinny być dłuższe.. – wyszeptał odpinając pas i siadając przodem do niej.
-Możliwe.
Siedzieli tak chwilę wpatrując się w siebie, po czym wysiedli z auta.
-Spotkamy się jutro? Może przyjechać po ciebie?
-Nie musisz przyjeżdżać, dopiero po zajęciach dotrę tam razem z Taylorem.
-Taylor – mina mu zrzedła – jesteś pewna że to tylko przyjaciel?
-Liam, o co ci chodzi?
Przystanęła patrząc na niego podejrzliwie.
-Nie chcę nikomu wchodzić w paradę.
-Nikomu nie wchodzisz, ale skoro nie wierzysz..
Wyminęła go, ale złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nie zdążyła zareagować i wtedy poczuła jego usta na swoich, nieśmiały z początku pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego, przesiąkniętego pożądaniem. Nogi się pod nią ugięły, ale on trzymał ją w mocnym uścisku nie dając nawet szansy upaść. Nie potrafili się sobą nasycić, w pewien sposób zaspokoić. Przyjemne mrowienie w ułamku sekundy objęło całe jej ciało. Jednak w końcu musiał nastąpić koniec, ku obopólnym niezadowoleniu. Oddychali ciężko, patrząc na siebie i nie potrafiąc powiedzieć nic, kompletnie nic, jakby nagle zabrakło im słów.
-Pojadę już piękna – wyszeptał tuż do ucha – zobaczymy się jutro.
Skinęła tylko głową, nadal nie znajdując w swojej głowie odpowiednich słów. Znów poczuła miękkość jego ust, tym razem krótko, po czym uśmiechając się wsiadł do auta i odjechał zostawiając Jessie samą na chodniku z milionami bombardujących ją myśli. Bezwiednie przejechała palcami po wargach, niedowierzając temu co się przed chwilą stało. Nawet nie wiedziała jak znalazła się przed drzwiami do mieszkania Taylora, ani jak zapukała. Ocknęła się dopiero gdy chłopak pomachał jej ręką przed nosem.
-Co jest z tobą?
Weszła do środka i oparła się o ścianę przymykając oczy. Spoglądał na nią z coraz większym uśmiechem.
-Czy mi się wydaje czy randka się udała?
-C-co? – przeniosła na niego rozmarzony wzrok.
-Już nie musisz odpowiadać – zaśmiał się nalewając soku do dwóch szklanek – współczuję mu jak cholera.
Posłała w jego kierunku gniewne spojrzenie i usiadła na sofie odbierając od niego szklankę.
-I ty śmiesz się nazywać moim przyjacielem? – prychnęła.
-Prawdę powiedziałem, potrafisz irytować i wkurzać, ale cieszę się że w końcu ktoś cię zainteresował. Jeszcze nigdy nie widziałem cię tak rozanielonej.. doprawdy cudny widok.
Uśmiechnęła się. To prawda, dawno się tak nie czuła i nawet dogryzania przyjaciela nie potrafiły przyćmić tej chwili.
-Podrzucisz mnie?
-Teraz?
-Tak, jest już późno a nie chcę zaspać na zajęcia.
-Dobra, jak chcesz. Dam ci dzisiaj spokój.
Uśmiechnął się szczerze i poczochrał misternie ułożoną fryzurę Jessie. Teraz już było jej to obojętne, była już w swojej bajce.




20 komentarzy:

  1. Myślałam, że bardziej się wkurze na Jess i Liama. Ale jakoś przypadł mi do gustu... Choć przyznam, że tliła się we mnie nadzieja na zazdrość Taylora :D.
    I czekaj, czekaj - jakie trzy tygodnie? Jakie niezadowolenie? Słońce, jak możesz tak pisać w ogóle?! Na tyłek chcesz dostać chyba :[. Nie będę pisać jak ja uwielbiam twoje opowiadania bo dobrze o tym wiesz, więc nie waż mi się pisać takich bzdur że coś co jest tak świetne nie daje Ci sadysfakcji, gdybym ja tak pisała...o matko :D
    ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie wiem :/ po prostu nie jestem z tego rozdziału zadowolona :/
      a co do trzech tygodni :D no kochana jadę na urlop :D:D:D:D buziaaa

      Usuń
  2. Trzy tygodnie bez Taylora i Jessie?! postaram się jakoś wytrzymać. Oho, do niej się ktoś przystawia... Taylor będzie zazdrosny? *.* to by było ciekawe w jego zachowaniu. I dzięki za komentarz u mnie, ktoś pamięta, że dodałam notkę specjalną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę :D wrócę z nową energią, weną, pomysłami i może ktoś zginie :D:D:D:D buziaaaa :*

      Usuń
  3. Kochanie... Ty chcesz bym zeszła na zawał ?! Co to ma być ?! No jak to możliwe no cholera jasna ?! Jak możesz nas zostawić na 3 TYGODNIE ?! :( Co się dzieje?
    Bo rozdział cuuuuuuuuuuuuuuuudny... Nawet z Liamem. Podoba mi się :3 Oby nie okazał się jakimś co to ją przeleci i się zmyje -.- ... Ale oby nie ~ !
    Jezu, to było tak cudne....
    Bickslow : Cholera, weź się skończ tak ekscytować!
    Dobra, dobra...
    Nie zostawiaj naaaaaas ~ ! >.<
    Buzi
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renee powinnaś jako wróżka dorabiać, czy możesz przepowiedzieć co mnie czeka w przyszłości?:D Przed wyjazdem dodam jeszcze jeden rozdział .. postaram się by był dłuuugi .. i wreszcie.. może.. coś się zacznie.. albo znowu ktoś się pojawi :D
      Dzięki za komentarz :*::**:*

      Usuń
    2. Asdskjcfhsdkjfhsdku zgadłam ?! o.O Znaczy jeśli mówisz o tym co ja myślę że ty mówisz :3 Rozumiesz :3 ?
      Bickslow : Kto cię może zrozumieć?
      Ty :3

      Usuń
    3. Ja tez rozumiem (chyba ;D)

      Usuń
  4. Liam... grrr...ten ten ten boże jak ja tego gościa nie cierpie! Już samo jego imię doprowadza mnie do szału xd Ale Taylor i Jessie? Kocham ich po prostu, no i trafiłaś w mój gust Two steps from hell... kocham ich za sound track z mass effect, ale ty dobrze to wiesz :D A te trzy tygodnie masz nam wynagrodzić! :D Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze Liam tak na Ciebie dziala ;D ale wiesz ze robie to wszystko w dobrej wierze ;D
      Przy nastepnym rozdziale (wybacz) bedzie jeszcze wiecej Liama ;D
      a muzyka zajebista ;D buziaa

      Usuń
  5. Ohhh....cudo cudo! Jessy ma chłopaka! ;D chociaż jak dla mnie Taylor był by lepszy...a ten plan :) wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha i zapomniałam dopisać... JAK TO TRZY TYGODNIE! JA NIE WYTRZYMAM...ZEJDĘ NA ZAWAŁ ALBO SAMOBÓJSTWO POPEŁNIĘ. PROSZĘ NIE RÓB MI TEGO!!!

      Usuń
    2. Kochana jak zajdziesz na zawal albo samoboja popelnisz to skad bedziesz wiedziec czy cos miedzy nimi bedzie!? Co?
      Wroce, obiecuje ;) uwierz ze potrzebuje odpoczynku od tego kraju ;P

      Usuń
  6. 3 TYGODNIE? No chyba nieee! ;) nie pozwalam daje ci maksymalnie 2 tygodnie urlopu nie więcej ;p

    Rozdział jest cudowny! nie wiemm jak ty możesz być niezadowolona!? ekhh... <33
    Życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w czwartek dostaniesz rozdzial ;) postaram sie zeby byl dlugi (w miare ;D)

      Usuń
  7. Serio.. Taylor niekiedy jest lepszy niż kawa.. szybko podnosi ciśnienie, zwłaszcza Jessie xD
    Ale i tak go uwielbiam, jak każdego z Twoich bohaterów ^^
    Rozdział oh i ah, a zwłaszcza druga połowa ^^
    Zakochana Jessie jest jak nie Jessie z początku opowiadania.. ehh ta miłość to jednak potrafi zmienić człowieka xD
    No cóż, nie zanudzam już! Czekam z utęsknieniem na Ciebie i na kolejny rozdział!
    Buziaki Cukiereczku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze ta zmiana Jessie nie spieprzylam opowiadania, wiem ze byla ostra ale czlowiek z czasem sie zmienia, zwlaszcza majac takiego pana T ;D

      Usuń
  8. oHO. Akcja zaczyna przyśpieszać^^ Wiesz, na co liczę, prawda?;>
    W ogóle po twoim ogłoszeniu, że przez 3 tygodnie nie będzie nowej notki, 90% czytelniczek podcina Sobie żyły tępym nożykiem do sera ;D
    Będziesz miała je na sumieniu;)

    I pojawia się konkurent, mimo że go lubię, pozostaje wierna Taylorowi ;D. To on najczęściej gości w moich snach ;D HOHOHOHO...Ale jestem ciekawa co będzie dalej;D
    a no i zapomniałam. Życzę udanych wakacji;) Wracaj do nas cała i zdrowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem na co liczysz i dostaniesz to ;);D
      i daj Taylorowi chwile wytchnienia, w nocy go meczysz a potem u mnie cieple kluchy bo sily nie ma zboku!! Hahaha

      Usuń